Monday 10 November 2014

Czym zająć sprytne rączki roczniaka? - Jak motoryka mała się u nas rozhulała

Zainspirowana odkryciem u Kasi z Głoski w poście o Teorii Zabaw, skąd dowiedziałam się, że ośrodek mowy znajduje się w mózgu w okolicach ośrodka motoryki małej i że często bez sprawnej motoryki małej nie ma mowy, pokażę wam jak bawimy się z Misią.

Wyszły nam te zabawy tak jakoś przy okazji. Nie przewidywałam, że łyżeczki do kulinarnego odmierzania, zakupione w supermarkecie, okażą się takim hitem.

Misia jest dość "skubana" w kwestii motoryki małej, więc nie musimy specjalnie ćwiczyć. Ona lubi takie zabawy i jest w nich całkiem dobra. Koordynację ręka-oko też ma niezłą, bo sama szufluje jedzenie łyżeczką do buzi bez większego bałaganu od swoich jakichś 13 miesięcy.

Jak miała dziesięć nauczyła się układać krążki na drążek (na bujającej się podstawce).

No to jak dziecko lubi, to się bawimy.



Najpierw w ruch w towarzystwie łyżeczek poszła motoryka większa:

Po uważnym obejrzeniu każdej łyżeczki, było wysypywanie i zbieranie, bez końca...




Były też skłony i wiosłowanie w łodzi z pudełka po butach:)



Potem przyszła pora na początki nawlekania, więc dostała Misia w łapki plastikowe kółeczko, którym spięte były łyżeczki.

Pokazałam jej raz jak nałożyć kółeczko na trzonek łyżeczki, a potem Misia już bawiła się sama. Próbowała na różnych łyżeczkach i zaskakiwało ją, że raz kółeczko zostawało na łyżeczce i można było nim grzechotać, a raz spadało, jeśli średnica łyżeczki była mniejsza.


 
Potem przyszła pora na trudniejsze zadanie. Przewlekanie wacików do uszu (Misia ubóstwia!) przez mały otworek w łyżeczce. Okazuje się, że Misia nie miała z zadaniem żadnego problemu. Zupełnie inaczej niż Hipopotam Brzechwy, któremu Żaba kazała nawlekać igłę :)
 
Jak trzymałam jej łyżeczkę, to na zmianę "nawlekała" raz prawą, raz lewą rączką. Dobrze! Niech obie ćwiczy.
 
 
 


 A jak nie macie łyżeczek z dziurką, to można "nawlekać" tamburyn :)









No comments:

Post a Comment