Thursday 12 March 2015

Niedzielne zabawy z 19-miesięcznym dzieckiem II

Zdradzę wam, że odkąd zaczęłam wymyślać zabawy na niedzielę, bawimy się całe popołudnie, radochy mamy po pachy, a potem jeszcze w tygodniu dziecko chce "Jeście. Jeście. Jeście"  :)

Hit zeszłego tygodnia kontynuuje swoje pięć minut sławy. O czym mowa?

Mama! POpon Popon Popon POPON! - Pompony w roli głównej.

Impreza 1: Ile pomponów uda się wziąć w jedną rączkę? A ile w obie? Uda się wszystkie?

Impreza 1a: Daj czerwony pompon. - tylko jeden kolor, jak na razie, jest rozpoznawany :)



Impreza 2: Wciskamy pompony w otworki odwróconego klocka Mega Blocks i powtarzamy po Mamie od jeden do dziesięciu. W większości po swojemu :) Tylko "pięć" i "sześć" po polsku :)
Potem wyciągamy wszystkie po jednym wołając hop, hop, hop i zaczynamy od nowa..




Impreza 3: Wrzucamy pompony do otworki odwróconego klocka Mega Blocks i wklepujemy łyżką lub łopatką...






Korzystając z faktu, że wyszło wreszcie słońce, wyszłyśmy też na spacerek, żeby zrobić sobie przerwę od pomponów :)



Po spacerku - Impreza 4: Misia wrzucała pompony do pudełka po butach, w którym jeden z boków miał otworek na około 2cm.

Zajmowało jej to jakieś 30 sekund i co chwilę musiała ćwiczyć słówko "otwórz". Strasznie lubię to jej OFU! OFU! :)

W końcu musiałam jej dołożyć więcej pomponów. Miałam tylko mniejszy rozmiar, to musiałam bardziej pilnować, ale czego się nie robi dla szczęśliwego dziecięcia? :)



W związku z tym, że pokrywka nie chciała nam się trzymać na pudełku i ciągle się to wszystko przewracało, zastosowałam dwie pary samoprzylepnych kółek-rzepów (kupiłam w papierniczym).
Po kółeczku na dwóch brzegach pudełka i pokrywki.

Tego typu zamknięcie właściwie uniemożliwiło Misi samodzielne otwarcie pudełka. Jeden rzep wystarczyłby dla stabilności, ale ze względu na małe pompony ukryte w środku, zdecydowałam się na system utrudnionego dostępu bez nadzoru.

Szczegóły techniczne :)




Na bonus pokażę wam jeszcze jak bawiłyśmy się parę miesięcy temu. Już wtedy pompony były odjazdowe.

Misia około 14 miesięcy:


Dodatkowo Misia trenowała zakręcanie i odkręcanie nakrętki (jej pomysł), po prawie każdym pomponie. Oj napracowały się te małe paluszki :)

 
Inne pomysły:
- Starsze dzieciaczki mogą sortować według kolorów,
- bawić się w który nie pasuje
- znajdowanie innego przedmiotu, jak np. zabawki w kolorze wylosowanego pompona i nazywanie kolorów
- opowiadanie co jeszcze może mieć taki sam kolor (okazja na rozmowy w języku mniejszościowym dla wielojęzyczków)
- można sprawdzać gdzie kto ma gilgotki :)
- znajdować słówka jaki jest pompon: puszysty, miękki, mały, średni, czerwony, okrągły..
- celować rzuty do kubka
- układać sekwencje (czerwony, żółty, niebieski, czerwony, żółty itd.., /mały, duży, mały itd..)
- ilość możliwości jest nieskończona - the possibilities are endless :)

Tuesday 3 March 2015

Niedzielne zabawy z 19-miesięcznym dzieckiem

Musimy wziąć wyrażenia dźwiękonaśladowcze przez kolano chyba, bo coś nam nie idą.
Poza drugim zeszytem z serii "Kocham Czytać", Misi nie interesuje zapis graficzny odgłosów zwierzątek czy innych onomatopei.

Jakie dźwięki wydają różne zwierzątka wie, choć uparła się, żeby nie przyznawać się, że wie jak mówi żaba.  Raz jej się KUM wymsknęło i na tym był koniec.

Dzień przed ukończeniem przez Misię 19-tu miesięcy, nastąpił jednak całkowicie nieoczekiwany rozwój wydarzeń. Na nowo zachciało jej się czytać samogłoski ;D

Pisałam już kiedyś, że pierwszy zeszytu profesor Cieszyńskiej, u Misi nie wywoływał chęci powtarzania. A tu nagle, podczas wieczornego czytania...

Na pierwszej stronie jest chłopiec po lewej, dziewczynka po prawej, prezentujący układ ust przy wymowie A, U, I. Poszczególne samogłoski są w "dymkach" między każdą z trzech par dzieci.

Czytam Misi, pokazując moim palcem: A... U.... I....
Czysty szok mi się wymalował na twarzy, zmieszany z dumą i radością, jak Misia swoim małym paluszkiem myk myk myk, pokazała trzy samogłoski czytając je na głos!! Hura! :D

Pozwoliła sobie przeczytać całą książeczkę i chętnie powtarzała. Starałam się zwracać uwagę, by powtarzała odpowiednią ilość powtórzeń samogłosek w dymkach na obrazkach. Jak było jedno U, albo jak było trzy: AAA. Całkiem dobrze nam poszło.

Na koniec Misia chętnie przeczytała mi samogłoski w tytule książeczki "Kopciuszek", jak jej po jednej pokazywałam palcem; i dała sobie całą bajkę przeczytać, bez przerywania, marudzenia, co się do tej pory bardzo rzadko zdarzało. (Pokazywanie na obrazkach ptaszków, pań, butów itd. z ekspresowym przewracaniem stron było normalne do tej pory).

Wspominałam, że odkąd F. bawił się Misią przed lustrem w wycie jak wilki, to Misia od tej pory kiedy budzi się w nocy, to zamiast płakać, wyje AUUUUUUUU!!!! AAAUUUUU!!!

Tamtej nocy, słyszałam Misię przez ścianę: UUUUUUUU.... EEEEEEE....... UUUUU.... EEEEEE...

Tak bawiłyśmy się w zeszły weekend. Podczas rysowania kredkami, tak jakoś narysowały mi się samogłoski :) Misia zapytana, wszystkie przeczytała.





Znowu Misia budowała żyrafy.(Myślałam, że Lego Duplo bardziej ją będzie kręcić, a tu proszę - preferencja dla Mega Blocks.). Coraz częściej woła "jeszcze", jak jej się te podłużne klocki skończą. Nie chcę jej dawać tych kwadratowych i małych z pojedyńczą kropką, bo wiem, że skończy się straszną frustracją i zamaszystym ruchem ręki. Trzeba będzie dokupić jeszcze jeden zestaw i wygrzebać z niego te podłużne klocki:)



Próbowałam też znowu namówić ją do sortowania. Tym razem według koloru.
 

Sunday 1 March 2015

4 wskazówki na laminowanie dla malucha ( poniżej 2 lat) - i o co chodzi z tymi mikronami?

Czy ręcznie robione przez Ciebie materiały i pomoce edukacyjne dla Twojego małego dziecka kończą pogniecione, rozmoczone i w strzępach? Drukujesz kolejny raz, wycinasz... I znów wyrzucasz.. Powtarzasz w kółko: "nie bierz do buzi"... "nie gnieć"... "nie targaj"... aż do znudzenia?

Jeśli tak to u Ciebie wygląda, to wiedz, że u mnie też tak było. Chcesz wiedzieć co u nas pomogło? Czytaj dalej..

Wiele blogujących Mam/opiekunów/nauczycieli bawiących się z dziećmi według metody Montessori czy Metody Krakowskiej/Sylabowej, laminuje własnoręcznie wykonane materiały rozrywkowo-edukacyjne.

Pozazdrościłam im efektowności zalaminowanych sylabek, domino, memory DIY.. .
Lubię lśniące nowością “zabawki”. Taka ze mnie sroka. :) Kto nie lubi? Lubię też takie, które nie są nowe ale za to zadbane. O “starsze” zabawki staram się dbać i chronić przed zniszczeniem. Jakoś chętniej sięgnę po nie przeżute puzzle…

Wydrukowana kreatywność niezabezpieczonych materiałów, w łapkach Misi (między 13-19 miesięcy i nadal…) kończyła w ślinie, jogurcie, zgnieciona i w strzępach. W dowolnej kolejności… Syzyfowa praca.
Nieocenionym Sukcesem Wychowawczym jest to, że Gryzoń- Niszczyciel nie dręczy książek… Na matczynych wydrukach sobie za to odbija. :) 

Natchnęło mnie na laminowanie samoprzylepną folia do oprawy książek i zeszytów (Jak to zrobić? Zobacz w II. Dwie Dodatkowe opcje), co niestety względnie odsuwało w czasie nieunikniony stan zniszczenia. (Przetrwały tylko karty naklejone na twardą kartonową planszę.).  

Gdy w końcu kupiłam laminator, już przy zakupie pierwszych folii do laminowania zaliczyłam wpadkę – moja maszynka przyjmowała maksymalnie “100 mikronów”, a ja odkryłam, że kupiłam folie 125-tki... Tak więc zgłupiałam, wkurzyłam się, po czym poszłam po rozum to głowy. W Google.. O tym czego się nauczyłam (O co chodzi z tymi mikronami?!) w III. Dodatkowe informacje.
 

I. TOP 4 wskazówki na laminowanie dla malucha (<2 lat)


Ślady zębów 18-miesięcznej Misi :)

1. Dla roczniaków polecam raczej folie 125 mikronów - zdążysz krzyknąć "Nie zgniataj/nie zginaj!", zanim Twoja twórczość ulegnie zniszczeniu. Szczególnie na mniejsze elementy edukacujno-rozrywkowe (kartoniki z sylabkami, domino itp.), którymi dziecko będzie się bawić (miętoląc i próbując je zjeść...To pierwsze co Miśka zrobiła z jabłkiem na powyższym zdjęciu...).